piątek, 11 lipca 2014

Żądza Siedemnasta.


"Jest tą, która Cię uratuje. 
Która mimo wszystko jest twoją obsesją"


Czas trwania siatkarskiego mundialu minął nim się obejrzałeś.Może to dlatego, że do samego końca brałeś wraz z kolegami w nim udział? Może to końcowy sukces pomógł ci choć na chwilę odciąć się od rzeczywistości, przestać myśleć o zbliżających się kłopotach i troskach? Może to świadomość, że dwie ważne dla ciebie kobiety siedziały za twoimi plecami na trybunach na każdym meczu i zaciskały kciuki, byś zdobywał kolejne punkty, byś wygrywał, byś osiągnął sukces? Nie wiesz, choć tak mocno chciałbyś poznać tajemnicę swojego zwycięstwa, chciałbyś podziękować jego twórcom, nie myśląc nawet o tym, że to tylko i wyłącznie zasługa drużyny. Złoto, które kilka dni temu zawisło na twojej piersi jest nagrodą za wszelkie niepowodzenia, za przeżyte kontuzje, za chwile zwątpienia. Jest również symbolem. Nagrodą, której prywatnie nie powinieneś był postać. W końcu zachowywałeś się we Włoszech jak śmieć. Byłeś nim. Może nadal jesteś?

Jesteś zupełnie sam w warszawskim mieszkaniu. Diana Przyjedzie dopiero wieczorem, a Marina przylecieć ponownie do Polski ma w nocy, kiedy to musisz ją odebrać z lotniska. Kilka miesięcy temu myśl, że twoja żona i była kochanka mogą stać się przyjaciółkami przyprawiałaby cię o mdłości. Teraz jednak ich dobry kontakt i częste rozmowy są na porządku dziennym, przez co przestałeś myśleć o konsekwencjach włoskich wybryków, dzięki którym to właśnie zrozumiałeś, czego tak naprawdę pragnie twoja dusza. Nigdy chyba nie wyobrażałeś sobie tego, że w twoim świecie zagości kobieta, którą nazwiesz swoją przyjaciółką, którą polubi twoja żona i która tak wiele ci uświadomi. Z perspektywy przeciętnego obserwatora żyjesz, jak w raju, jak u Pana Boga za piecem, jak u Św. Piotra na garnuszku. Jednak dla ciebie rzeczywistość stała się naturalnością, bez której ciężko byłoby ci się odnaleźć.

- Na co masz ochotę?
- Myślę, że nie jesteś w stanie ugotować mi tego, czego pragnę - śmieje się przed telefon. - Nie ugotujesz przecież swojej żonie siebie samego.
- Ale ugotować mogę inne smakołyki, a siebie oddać postaram się wieczorem - mruczysz do telefonu, stojąc przed otwartą lodówką.
- Marina przylatuje...
- Dopiero o trzeciej... Spokojnie zdążę zająć się moją najdoskonalszą żoną.
- Trzymam cię za słowo - znów słyszysz jej perlisty śmiech. - Będę o dwudziestej.
- Czekam... Kocham Cię, Diana...
- Ja ciebie też, Misiu...

Buszując po supermarkecie w głowie układasz plan dzisiejszego wieczoru. Kolacja przy świecach o zapachu bzów, które tak uwielbia. Ulubiona składanka utworów Oasis, których mogłaby słuchać bez końca, przy której tańczyć możecie do upadłego. Wyjątkowa noc, która trwać będzie zadziwiająco długo, przecież musisz się nią nacieszyć. Wszystko przygotowane do ostatniego elementu, wszystko czekające tylko na jej wejście. Wszystko wyjątkowe, stworzone specjalnie dla niej. Kolacja czeka gotowa w piekarniku, zapalniczka leży przy zapachowych świecidełkach, płyta w odtwarzaczu gotowa do odtworzenia, wieczór, który powinien się już dla was zacząć. Jednak nadal jesteś sam, nikt nie przechadza się bosymi stopami po panelach, nikt nie śpiewa do szczotki, czy drewnianej łyżki, nikt nie muska twoich ust, tak zmysłowo jednocześnie patrząc ci prosto w oczy i kokietując. Nikt nie zastąpi Diany, tylko dlaczego jeszcze jej nie ma?! 

Zaczynasz się martwić, odchodzisz od zmysłów, zastanawiając się, gdzie jest, co robi, czy wszystko z nią w porządku, czy może nie cierpi. Ty już cierpisz. Dziwne uczucie przebiega przez twoje serce. Tak, jakby ktoś w jednej chwili wbił w nie sztylet, jakby rozerwał od środka. To potworny ból, nie do zniesienia dla nikogo. Ale przecież to tylko myśl, prawda? Myśl, która nie niesie za sobą rzeczywistości. Myśl, którą natychmiastowo odganiasz od siebie. Bo przecież nic złego nie mogło się stać, nie teraz. Przecież wszystko jest na najlepszej drodze ku temu, żeby było idealne. Nie może teraz od tak się popsuć, rozlecieć w drobny mak. Nie chcesz przecież, żeby obawy z tych najczarniejszych snów stały się rzeczywistością, żeby nocne koszmary przeżywać na jawie. Wyświetlacz na piekarniku ukazuje zbliżającą się godzinę 23.00. Powinna już być, powinna leżeć teraz z tobą w łóżku i zachwycać się głosem Liama Gallaghera. Powinna kreślić wzorki na twoim torsie i wpatrywać się w oczy. Przecież powinna być ze mną...

- Pan Zbigniew Bartman? - słyszysz w słuchawce męski głos.
- Tak, o co chodzi? Dlaczego dzwoni pan do mnie o drugiej w nocy?!
- Chodzi o panią Dianę Bartman, pańską żonę... - milknie.
- Ale co z nią...? - nie słyszysz odpowiedzi. - Dlaczego pan nic nie mówi?! Dlaczego, kurwa?!
- Przykro mi... Pańska żona miała wypadek... -  słowa docierają do ciebie w zwolnionym tempie, tak jakby rozmówca został nagrany, a nagranie puszczone okropnie wolno, tak jakbyś musiał poczuć każde słowo bardziej dosadnie, tak jakbyś musiał cierpieć jeszcze bardziej, jakby ktoś z każdym kolejnym słowem wbijał setki gwoździ w twoje ciało, jakbyś był temu przeznaczony. Przeznaczony, by cierpieć. - Robiliśmy wszystko, co w naszej mocy, jednak... Pani Diana zmarła kilka minut temu podczas operacji... 

Nic już do ciebie nie dociera. Po chwili słyszysz jedynie pikanie w słuchawce. Odkładasz telefon na komodę, gasisz wszystkie światła, zakładasz bluzę, wychodzisz z domu. Dopiero będąc na parkingu przed wielopiętrowym budynkiem puszczają wszystkie hamulce, których utrzymywać nie masz już siły. Opadasz bezwładnie na kolana, nie reagujesz na ból fizyczny, bo ten wypływający prosto z serca góruje nad wszystkim. Krzyczysz. Przeraźliwie głośno, przeraźliwie emocjonalnie, przeraźliwie prawdziwie, przeraźliwie cierpiąco. Nie wstydzisz się tego, że jacyś gówniarze widzą twój ból i cierpienie, nie wstydzisz się płakać. Przecież płacze się z miłości lub cierpienia. Ty kochasz i cierpisz. Czujesz się jak w tandetnej komedii, która wcale nie jest śmieszna. Nie panujesz nad sobą, więc nawet nie dziwi cię to, że z wielką chęcią wszedłbyś teraz na środek ulicy i czekał na najbliższą okazję, żeby za chwilę poczuć się lekki, pusty, by odnaleźć w przestworzach i to tam właśnie być szczęśliwy. Jesteś pewien, że płacz i takie myśli nie pozwolą ci się podnieść. Jesteś pewien, że nadszedł moment, aby to tobie ktoś udzielił pomocnej dłoni. 

- Marina, proszę, powiedz mi, dlaczego Ona?!
- Nie wiem... Niestety nie wiem... - kołysze delikatnie twoim ciałem, gdy siedzicie oboje na jednej z ławek w poczekalni na lotnisku.
- Może to jakaś kara dla mnie? - przerywasz łkanie w jej włosy. - Może to ten na górze karze mnie za moje grzechy? Marina, przecież ja na to zasłużyłem! Kurwa, tylko dlaczego akurat teraz?! Dlaczego w chwili, gdy wszystko jest idealne?! Kurwa, dlaczego?!
- Uspokój się! - chwyta twoją twarz w swoje drobne dłonie i patrzy w zaszklone oczy. Kciukiem ociera płynące strużkami łzy. - Nie poddasz się teraz, słyszysz?! Nie pozwolę ci na to, tak jak ty nie pozwoliłeś mi spaść na dno we Włoszech... - nie wiesz, jak zareagować, co powiedzieć. Przybliżasz się jedynie do jej twarzy, patrzysz w smutne, lśniące, ciemne oczy. Opierasz swoje czoło o to jej, jesteś totalnie rozwalony od środka, a mimo to czujesz, że może da się to wszystko ogarnąć, że może kiedyś pomyślisz o wszystkim inaczej. Teraz jednak rozdarte serce pozwala ci na wtulenie się w jej ramiona i cichy płacz, który powoli zostaje łagodzony jej obecnością.




"Czujesz, że jest tą, która cię uratuje.

Czujesz, że nadal jest twoją obsesją, z której nigdy się nie wyleczyłeś, a jedynie zagłuszyłeś."


~^~

Jestem przewidywalna, wiem. Teraz czekam na waszą opinię. ;)
Mam nadzieję, że będziecie dla mnie łaskawe.
Tak miało być od początku, albo od kilku pierwszych już rozdziałów, nie pamiętam.
Wiem, że Diana niczym nie zasłużyła, ale tak musiało być. 
Musiało,bo chcę wam przekazać tą historię pewne przesłanie ;)
To tyle ;)
Trzymajcie się w te ciężkie dni, kiedy jak nie leje i aż strach z domu wyjść, to tak praży, że lepiej nie wychodzić ;)
Całuję :*

12 komentarzy:

  1. Wiedziałam, czułam że tak się stanie...
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak już wspominałam ostatnio jesteś potworem. Teraz, kiedy wszystko układało im się perfekcyjnie?! Serio, teraz?! Kiedy oni się tak bardzo kochają, boję się, że Zbyszek so ie nie poradzi.Czekam z niecierpliwością na następny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaskoczyłaś mnie troszkę bo myślałam,że Diana się dowie i go zostawi. Czekam na następny i zapraszam do mnie chwilauwagi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. O jejku, nienawidzę takich momentów. Ale mimo wszystko kocham je czytać. Tylko czemu zabrałam się za to od razu po przebudzeniu? Zły pomysł. Wtedy jestem najbardziej wrażliwa. .
    Nie mam pojęcia co w takiej sytuacji zrobi Zbyszek. Ale nie może teraz zostać sam. Pewnie będzie odpychal otoczenie rękami i nogami, ale musza sie do niego dobrać.

    Całuje :*

    OdpowiedzUsuń
  5. kolejny już raz sprawiasz, że ryczę jak popierdolona o 12 rano. Czekam na kolejny rodział. Całuję, pozdrawiam. ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. A jednak!
    Fakt, Diana nie zasluzyla na taki los, ale niestety w takich sytuacjach zazwyczaj ponoszą śmierć ci, którzy najmniej na nią zasłużyli.
    Ciekawa jestem jak Zbyszek się po tym podniesie i jak bardzo pomoże mu w tym Marina.
    Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. ja nie zlinczuje, ja nawet nie przewidziałam ze cos takiego się wydarzy. odetchnęłam z ulgą jednak ze to był wypadek, zwykły wypadek że to nie wydarzyło się po tym jak Diana od kogoś dowiedziała sie jaki naprawdę jest Zbyszek i kim dla niego jest Marina. Niestety nikt z nas nie wie co czeka go za rogiem w jednej chwili jesteśmy a w drugiej...już nas może nie być. Przeczucie że coś sie stało, czekanie na znak od ukochanej osoby, znam to i to nie jest miłe ten niepokój, to narastające napięcie i ulga gdy dowiadujemy ze nic sie nie stało, ale nie tutaj nie w życiu twojego Zbyszka to stała się rzecz straszna i teraz trzymam kciuki za Marinę by potrafiła go uratować.

    przepraszam, ze jestem u ciebie w kratkę, ale tak jak na gg zaznaczyłam czytam wszystko tylko z komentarzami czasami jest ciężko, ale dziś jestem :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Spodziewałam się jej śmierci, jednak i tak mi smutno.. Diana w ostatnim czasie była taka idealna. Kochała Zbyszka, zajmowała się nim, on kochał ją. No i dlaczego wszystko musiało się rozpaść..?
    Elena, czy raczej Marina jest w tym opowiadaniu kluczową postacią, w to nie wątpię. Nie wątpię również w to, że z jej pomocą Zbyszkowi uda się wyjść na prostą. Pytanie tylko czy po tym wszystkim zostaną tylko przyjaciółmi, czy może echo przeszłości znowu się odezwie?
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. O kurde... obstawialabym bardziej, ze Diana dowie sie o wszystkim i bedzie chciala odejac od Zbyszka. Ale to co sie stalo jeszcze bardziej go dobije. Marina pewnie bedzie go wspierac. Jestem ciejawa czy da radę. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Takiego przerwania sielanki się nie spodziewałam... Obstawiałam zupełnie coś innego, a tutaj taki cios. Chyba nie ma nic gorszego niż odebrać telefon o śmierci ukochanej osoby. Dobrze, że Zbyszek ma Marinę przy sobie. Ona mu pomoże jakoś przez to wszystko przejść.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Chwilę mnie nie było, a tutaj tyle się dzieje... :O
    Ale w sumie jak na Ciebie, to nie jest tak źle ;P Mogłaś zawsze zrobić, tak, że Diana dowiedziała się o zdradach męża, gdy grał we Włoszech ;D Chyba o tej porze weszła we mnie znieczulica.
    A serio, to żal mi Diany, że musiała zginąć (matko, jak to brzmi? -.- ). Zbyszek ma teraz cierpienie na które zasłużył? Ono teraz o wiele bardziej jest spotęgowane, bo nic nie przywróci życia jego żonie. Jejku miałabym jakąś wizję, gdyby np. zginęła Elena, a przed jej śmiercią Diana dowiedziała się o zdradach, ale w takim przebiegu nie mam pojęcia co dalej będzie?
    Chyba głupoty popisałam... przepraszam.
    Ściskam! :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Płaczka ze mnie. Czytam twoje rozdziały, nie ważne w którym opowiadaniu i zawsze płaczę.
    Mogłam się na to nastawić przecież już jakiś czas temu, że Diana umrze, ale tak chyba się nie da.
    Wielka szkoda, jej i Zbyszka.
    Mam nadzieję, że Bartman będzie się jakoś trzymał i, że Marina mu w tym pomoże.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń