piątek, 28 lutego 2014

Żądza Trzecia.

"Nigdy nie chciałem zaprzeczać swemu sercu" 



Przecierasz zmęczone oczy i budzisz się w swoim łóżku, w swojej sypialni, w swoim apartamencie, ale Dziewczyny obok ciebie nie ma. Spałeś bardzo krótko. W zasadzie to powinieneś to raczej nazwać drzemką. Patrzysz na wyświetlacz telefonu, który wskazuje, że za dziesięć minut wybije dwudziesta druga. Niektórzy dopiero co rozpoczynają zabawę. Nikt nie mówi, że ty też jej za chwilę nie zaczniesz. Lecz nie usiądziesz zaraz do bogato zastawionego stołu; nie zażartujesz z kolegami z drużyny na tematy swoich dziewczyn, narzeczonych i żon; nie zaprosisz wybranki swojego serca do tańca, by głęboko spojrzeć w jej oczy i powiedzieć, że ją kochasz; nie będziesz wirował na parkiecie, wywijając przy tym tyłkiem jak za starych dobrych czasów; nie podejdziesz do Swojej Kobiety, gdy wybije północ, nie podasz kieliszka z szampanem i nie będziesz życzył jej Szczęśliwego Nowego Roku. Twoja zabawa będzie miała inny przebieg...

Powoli podnosisz się do pozycji siedzącej, wzrokiem szukając porozrzucanych ubrań. W sypialni znajdujesz jedynie bokserki, więc zakładasz je i idziesz za dźwiękami wydobywającymi się z łazienki, w której pali się światło. Jest tutaj. Nie uciekła. Otwierasz drzwi i bezpardonowo wchodzisz do środka. Nie zwracasz uwagi na Jej odbicie lustrzane pod prysznicem. Obmywasz twarz i czekasz, aż skończy się myć. Opierasz się o pralkę i obserwujesz, jak strużki wody spływają po Jej ciele, jak płyną między piersiami, jak włosy zakrywają biust. Wreszcie odnajduje cię wzrokiem. Patrzy wprost w twoje odbicie w zaparowanym kawałku szkła. Uśmiecha się, zakręca wodę, ciało owija w ręcznik i staje przed tobą.

- Nie ładnie się tak zachowywać Panie... - milknie oczekując odpowiedzi.
- Zbyszek...
- Panie Zbyszku... - kończy, ledwo wymawiając twoje imię, wychodzi z łazienki, biodrem zahaczając o wypukłość twoich bokserek. Nie potrafisz zrozumieć, co ta Kobieta z tobą wyczynia. Jednym drobnym gestem doprowadza cię do wrzenia, by następnym całkowicie cię zgasić. Tak jakby miała dwa oblicza. Idziesz za N. Ze swojej dużej torby wyjmuje komplet bielizny. Nie zwraca na ciebie uwagi. Zakłada swoje koronkowe majtki i dopiero wtedy ręcznik opuszcza w dół.
- To przeze mnie? - podchodzisz do Niej, gdy zapina biustonosz i zerkasz na płonące czerwienią pośladki.
- Trudno, żebym sama sobie to zrobiła - odpowiada szybko i od razu odwraca się do ciebie plecami. Nic już nie mówi. Nie odzywa się przez najbliższe kilkanaście minut. Siada jedynie na kanapie i wyciera ręcznikiem mokre włosy. Zwyczajnie siedzi po turecku na twojej kanapie, a ty wariujesz. Odurza cię zapach twojego żelu pod prysznic, którego użyła, a teraz dociera do twoich nozdrzy. Twoje oczy kusi nagość Jej ciała, które tak wiele odkrywa, na którym zaczynają pojawiać się kolejne zaczerwienienia.
- Przepraszam - siadasz obok i wpatrujesz się w Jej profil. - Powinienem nad sobą panować, ale ty...
- Jestem dobrą dziwką? To chciałeś powiedzieć? - odwraca się gwałtownie i patrzy z tymi ognikami złości w oczach.
- Nie... znaczy tak... - odpowiadasz chowając głowę w dłoniach. - Chodzi o to, że spodobało mi się to, jaka byłaś pewna siebie... taka, jakiej nigdy wcześniej jeszcze nie miałem... Najlepsza po prostu - zerkasz na Nią.
- Dziękuję... - tego widoku się nie spodziewałeś. Nigdy nie pomyślałbyś, że potrafisz zawstydzić prostytutkę... taką kobietę. Kładziesz dłoń na Jej kolanie, a drugą delikatnie unosisz podbródek. Godzinę temu Jej oczy kipiały wściekłością i pożądaniem, teraz iskrzą się w świetle choinkowych lampek.
- Z uśmiecham ci do twarzy, więc zrób to dla mnie i śmiej się.
- Z czego?
-  Z tego, że jestem dupowatym typem, który nie panuje nad sobą - uśmiechasz się, jednocześnie opierając się o oparcie kanapy i przyciągając  do siebie. - Obejrzysz ze mną jakiś film? - pytasz po chwili, wstajesz i prowadzisz ją do swojego królestwa prawdziwego kinomaniaka.

Znów usadawiasz się na kanapie, wyciągasz nogi, a Ona podchodzi i siada obok. Nie obchodzi Jej to, że jest prawie naga; że w tej chwili jeszcze bardziej prowokuje cię, by ponownie stać się seksualną bestią; że możesz w amoku zrobić jej krzywdę. Przeczesuje dłonią włosy, przysiada się bliżej, podnosi twoją rękę i układa się tuż przy twoim sercu, kreśląc różnorakie wzorki na twojej klatce piersiowej i skubiąc delikatne włoski, sprawiając ci w ten sposób łaskotki. Jest taka zwyczajna, bezbronna, spokojna. Leży przykryta kocem na twojej klatce piersiowej i ogląda jedyną w twojej kolekcji włoską komedię. Brakuje tylko popcornu, żebyś poczuł się tak, jakbyście znali się od lat i byli parą.

Podoba ci się taka sytuacja. Przez chwilę pomyślałeś nawet, że to ta kobieta mogłaby spędzić resztę swojego życia przy twoim boku, wychowując wspólnie pociechy, zajmując się domem i ogrodem, spędzając razem czas, żyjąc ze sobą w jednym domu. Chyba coś się w tobie zmienia. Tak bardzo powoli, w ślimaczym tempie, ale jednak. Sam już nawet nie chcesz i nie potrafisz rozszyfrować tego, co mówi twoje serce, które jakby tylko mogło, to z pewnością za wszelką cenę chciałoby zatrzymać przy sobie tę dziewczynę. Z kolei umysł podpowiada, że to tylko prostytutka, kobieta, która takich jak ty w swoim życiu miała już wielu. Nie możesz jednak wiedzieć, że takich jak ty, takich wyjątkowych, jeszcze nigdy nie miała.


To cię zadziwia Zbyszku... Twoje serce serce płata figle, a ty przecież nie chcesz mu zaprzeczać...



~^~

I tak sobie oto żyje ta historia.
Szkoda tylko, że Was przy jej rozwoju jest tak mało, ale rozumiem.
Ja ostatnio nie czytałam, Wy nie czytacie Zbysia.
Miałam mały kryzys, ale powoli z niego wychodzę, czego dowodem są pojawiające się u Was moje komentarze. Do jutra już wszystko ogarnę, bo zostało mi już niewiele ;-)

Z tego miejsca serdecznie dziękuję jeszcze raz za obecność na "Małżeńskich Pozorach"
Jeśli ktoś chciałby tam jeszcze zajrzeć to zapraszam serdecznie :*

Przepraszam za brak wpisów na "Sobotniej Nocy" oraz na "Lights will guide you home" Jutro i w poniedziałek wszystko wróci już do normy ;-)

Jakieś pytania? Ask

Pozdrawiam :*

piątek, 21 lutego 2014

Żądza Druga.

"Powalasz mnie na kolana"  



Najzwyczajniej w świecie odjeżdżasz samochodem spod latarni. Najzwyczajniej w świecie zatrzymujesz się na skrzyżowaniu, czekając, aż światło zmieni się na zielone. Najzwyczajniej w świecie palcami wyszukujesz rytm melodii wydobywającej się samochodowego radia na kierownicy. Najzwyczajniej w świecie jesteś sobą, a to "zwyczajne ja" nie jest często spotykane. Parkujesz w końcu samochód w garażu podziemnym, gasisz silnik i wychodzisz z maszyny. Obchodzisz pojazd, otwierasz drzwi dziewczynie. Jest przygnębiona, smutna. Jest całkowitym przeciwieństwem twojego wyobrażenia prostytutki. Nie wygląda perwersyjnie, nie ma futrzanego wdzianka, nie ma czerwonych włosów.

Nie potrafisz zapanować nad swoim męskim instynktem i nie spojrzeć na Jej kołyszące się pośladki. Idzie normalnym krokiem, nie ma nawet szpilek, jednak dla ciebie mogłaby stać w miejscu, byś mógł podziwiać, bo ta kobieta zaczyna cię fascynować. Chciałbyś już teraz wiedzieć, co skrywa pod maską stworzoną dla pozorów ostrej i zimnej suki. Chciałbyś poznać Jej duszę. Ale teraz możesz jedynie bezkarnie zachwycać się kobiecymi kształtami, długimi nogami, które ukryte są za kurtyną z długiego płaszczu, falującymi długimi, ciemnymi włosami, którymi bawi się, owijając je sobie na palcu. Prowokuje cię, Zbyszku, a ty czujesz się wreszcie mężczyzną.

- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
- Bo mnie zaskoczyłeś... - odpowiada szybko, zdejmując płaszcz i rzucając go niedbale w twoją stronę. Spodziewałeś się perwersyjnie długich, skórzanych kozaków, krótkie sukienki więcej odkrywającej niż zakrywającej, dekoltu do pępka, mocnego makijażu, sztucznych rzęs. A co dostałeś? Dostałeś kobietę w długiej, obcisłej, czarnej sukni aż po kostki, delikatnie umalowaną, z lekko pokręconymi włosami. 
- Dlaczego się tak ubrałaś?
- Jak?
- No...
- Jak kobieta a nie kurwa? - pyta, ale nie potrafisz odpowiedzieć. - Bo każda prostytutka chce czasami poczuć się po prostu kobietą... - wyrywa swój płaszcz z twoich rąk, zarzuca go na ramiona i zmierza na taras. - Ja miałam tą ochotę akurat dziś. W ostatni dzień 2013 roku, który jest najgorszym w moim życiu... - wypowiada szybko i zamyka za sobą drzwi. Powaliła cię na kolana, a ty nie potrafisz się z nich podnieść. Wystarczyło kilka słów.

Jest inna Zbyszku. Wychodzisz za Nią i obserwujesz, jak zaciąga się cienkim papierosem. Widzisz, jak zmysłowo wypuszcza dym z ust. Czujesz, jak twoje ubrania przesiąkają intensywnym zapachem trucizny, która kiedyś cię drażniła, a dziś niejako jej zapach i widok w kobiecych ustach sprawia ci przyjemność. Jednak stare przyzwyczajenia nie znikają. Podchodzisz do Niej, łapiesz za rękę, w której trzyma papierosa i zmuszasz do tego, żeby pozwoliła mu swobodnie spadać w dół. Patrzy gniewnie na ciebie. Taka jest jeszcze bardziej pociągająca. Podoba ci się ostry wzrok, tęczówki iskrzące się dzięki oświetlonemu miastu, dłonie podparte na biodrach i te włosy, które rozwiewa wiatr, a ich zapach natychmiastowo miesza się z dymem i dociera do twoich nozdrzy. Jest diabelnie piękna, a Jej urok nie przechodzi ci obojętnie.

- Nadal nie powiedziałaś, ile chcesz? - podchodzisz na tyle blisko, że musi cofnąć się do tyłu, gdzie natrafia na barierę w postaci ściany. - Więc jesteś droga, czy tania? - patrzysz się na nią z takim samym gniewem, jak i w jej oczach gości.
- Dla ciebie za droga, chłopcze... - dźga cię palcem między żebra, aż łamiesz się w pół. Ty nie masz na sobie grubego płaszczu. Masz cienką białą koszulę i czarne spodnie od garnituru.
- Ale czy taka dobra? - odpowiadasz prowokacyjnie. Nawet nie rejestrujesz momentu, gdy wpycha cię do salonu, popycha na kanapę, powoli zdejmuje płaszcz, aż wreszcie podciąga lekko sukienkę i siada na tobie. Jak najwolniej porusza biodrami w przód i w tył, czy na boki. Nie szczędzi ci jednak bólu, wbijając długie paznokcie w klatkę piersiową w miejsca, gdzie rozpięła już koszulę. Pochyla się nad tobą.
- Sam spróbuj... - przygryza płatek twojego ucha, szepcząc zmysłowo. Nie wytrzymujesz. Gwałtownie zrzucasz z siebie, by wstać i pospiesznie zdjąć koszulę, rozpiąć spodnie i ponownie dołączyć do Niej, ówcześnie niemal zrywając sukienkę i pozostawiając po niej strzępki. 
- Nie będziesz żałować, że trafiłaś akurat na mnie... - warczysz wprost do Jej ucha przygwożdżając do kanapy. - A sukienkę ci odkupię...


~^~
Cieszę się, że Zbyszek przypadł Wam do gustu.
Mam nadzieję, że dalej też tak będzie, bo Zbyś się rozkręca :P
Rozdziały, jak pewnie już zauważyłyście, nie będą tu długie, bo chyba będę powoli od tego odchodzić ;-)

Teraz trochę z innej beczki. Nie jestem pewna, czy wyrobię się z napisaniem Epilogu Pozornych. Tak to jest, jak się chce iść na spontan, a cały wolny czas w tygodniu zabiera nauka... Ale po konsultacjach z Maniek uważam, że znów będziecie przeze mnie płakać :P
Podam wam piosenkę z Epilogu - "Came Home"  
Zapraszam:

Ps. Ja wiem, że mam dość spore zaległości i komunikuję teraz, że jutrzejszy wieczór na to poświęcę ;-)

piątek, 14 lutego 2014

Żądza Pierwsza.

"Nigdy nie miałem zbyt wiele wiary w miłość czy cuda"  



Każdemu wydaje się, że jest Ci dobrze. Każdy uważa, że niczego Ci nie brakuje. Każdy chciałby się z Tobą zamienić miejscami. Każdy ci zazdrości. Sławy, pieniędzy, seksownej dziewczyny. Każdy chciałby kiedyś być taki jak ty. Lecz gdyby tylko każdy znał prawdę, nawet jedna osoba nie chciała by być na Twoim miejscu. Nikt nie chciałby być sam w wielkim włoskim mieście, gdzie jedynie katorżnicze treningi dają ci chwilę ukojenia i oderwania od własnych myśli. Te prawie codzienne cztery godziny spędzane na hali i co weekendowe mecze sprawiały, że żyłeś dalej i nadal walczyłeś. Budziłeś się rano, brałeś prysznic, jadłeś śniadanie, chwytałeś torbę treningową i biegłeś na trening. Bo dla ciebie siatkówka jest lekarstwem na całe zło.

Taki sam rytuał wykonujesz i dzisiejszego dnia. Jak zwykle już od kilku dni budzisz się z bólem głowy, spowodowanym pobytem w klubie dnia poprzedniego i mnóstwem spożytego alkoholu. Cieszysz się jednak, że tym razem nie ma obok ciebie jakiejś Włoszki. Chciałbyś być wierny, lecz zwyczajnie nie potrafisz, a frustrację potęgują telefony i wiadomości od dziewczyny z Polski, że następne tygodnie nie będziecie się widzieć. Ty potrzebujesz zabawy, frajdy, dziewczyny, która jest na miejscu, a nie kobiety, która wiecznie nie ma dla ciebie czasu, a w niedawne Święta spędziła z Tobą jedynie jeden dzień, gdyż następnego musiałeś być już z powrotem w klubie. W wakacje byłeś wręcz pewny, że to Ona jest tą jedyną na całe życie, że to z nią się ożenisz, to ona urodzi ci dzieci. Jest jednak inaczej.

- Zbyszek? A co tu robisz na hali tak wcześnie? - od progu drzwi głównych budynku słyszysz pytania ze strony trenera, który sam dopiero co zjawił się na miejscu, by przed ostatnim planowanym w tym roku treningu przejrzeć statystyki i dać wam indywidualne wskazówki, co macie robić przez okres przerwy noworocznej.
- Jak się spóźniam jest źle, a jak przychodzę za wcześnie to też nie dobrze? - pytasz błyskotliwie, zaznaczając nutkę złości.
- Teraz jest jak najbardziej dobrze - uśmiecha się, daje ci rozpiskę i pozwala byś poszedł się przebrać.

Czujesz się tak, jakby nic nie stawiało ci oporu, jakby wszystko działało na twoją korzyść, jakby parkiet sam wybijał cię w górę, jakby siatka sama opuszczała się w dół, jakby boisko przeciwnika powiększało się. Trening to dla ciebie jedyna radość w dzisiejszym dniu. Jedyna chwila, w której czujesz się jak ryba w wodzie, jak drwal z siekierą, jak piekarz z workiem mąki i masą pomysłów na upieczenie genialnego chleba. Wszystko ci wychodzi. Świetnie atakujesz zza trzeciego metra. Świetnie zagrywasz, wybijając się w powietrze i puszczając bomby na przeciwników. Świetnie czytasz grę w bloku, ustawiając dłonie w dokładnie tym miejscu, w które atakujący posyła piłkę. Świetnie ustawiasz się w obronie, "wyjmując" kosmicznie trudne piłki. Dziś po prostu cały jesteś ŚWIETNY.

- Zbychu, a ty gdzie na dzisiejszą Sylwestrową noc się wybierasz? - słyszysz pytanie Urosa i cały dobry nastrój pryska, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. - Pewnie z Dianą się w twoim apartamencie zamkniecie, co? - z uśmiechem podchodzi do ciebie i poklepuje po plecach.
- Diana nie przyjedzie - mówisz szybko i znikasz pod prysznicem, spod którego wychodzisz dopiero w momencie, gdy nie słyszysz już śmiechów i rozmów dochodzących z głównej części pomieszczenia.
- Coś musiało stać, prawda? - słyszysz głos Thomasa Baretty. - Ale nie wnikam. Chcę ci tylko powiedzieć, żebyś nie zmarnował sobie takiej nocy przez babę. Zabaw się... - mówi i wychodzi z pomieszczenia, powodując wielki ból głowy u ciebie i rozmyślanie, czy może właśnie powinieneś się zabawić.

Od godziny jeździsz po mieście i widzisz ludzi podążających na imprezy, tłum gromadzący się na rynku, mnóstwo samochodów poruszających się po ulicach. W końcu znajdujesz się w tej mniej chlubnej części miasta. Zaglądają tu jedynie ci, którzy potrzebują rozrywki w łóżku. Tej nocy jest tu jednak wyjątkowo mało samochodów, jak i chętnych pań. Co chwilę jakaś wsiada do czyjegoś samochodu i odjeżdża. Powoli wszystkie znikają. Zostaje jedna. Stoi pod latarnią, między palcami trzyma dymiącego papierosa, odziana jest w długi, czarny płaszcz. Jest inna. Mniej perwersyjna. Mniej pewna siebie. Mniej kurewska? Ale nie mniej pociągająca...

- Zabawimy się? - pytasz po włosku przez uchyloną szybę. Kiwa głowa, obchodzi samochód i już po chwili siedzi obok ciebie.
- Zapłać mi od razu... - mówi, nawet na ciebie nie patrząc.
- A ile chcesz za cały dzisiejszy wieczór, noc i jutrzejszy dzień, Maleńka? 



~^~

I tak się to wszystko właśnie zacznie ;-)
Jak widzicie, Zbyś będzie tu raczej niegrzeczny.
Jestem ciekawa, czy skojarzyliście z wpisów na innych moich blogach w zakładkach, jak nazywa się bohaterka? :P
Będzie całkowicie inaczej niż było na "To tylko siedem dni, Kotku"
Ale no to zobaczycie już w kolejnych postach ;-)
Proszę Was wszystkie, które chcą być informowane o zostawienie w odpowiedniej zakładce swoich danych, gdyż od następnego rozdziału informować będę tylko tych, którzy są na liście ;-)
  Więc ogłaszam początek "Pożądanych"
To taki prezent ode mnie dla Was na Walentynki :*


Zapraszam Was na:
Małżeńskie Pozory #18 - zaraz się pojawią.  /  Sobotnia noc.  /  Lights will giude you home.,  / Pytania?


To by było na tyle ;-)
Mam nadzieję, że zostaniecie tu ze mną, i zmotywujecie teraz komentarzami do napisania końcówki tej historii ;-) :*