niedziela, 22 czerwca 2014

Żądza Piętnasta.

"Wielkie nadzieje, 
a wszystko zmierza ku końcowi"



Wyjątkowa.  Takie określenie idealnie pasuje do twojej żony. Ta cecha objawia się na każdym kroku waszego wspólnego życia już jako małżeństwo. Miesiąc miodowy został skrócony do tygodniowych wakacji, po których końcu musisz stawić się na zgrupowaniu kadry, przygotowującej się do Mistrzostw Świata. Idealnie jest patrzeć, jak jest pogrążona we śnie, jak kąciki jej ust lekko się unoszą, jak swobodnie spoczywa nago tuż obok ciebie. Jest taka zwyczajnie piękna, taka naturalna, zmysłowa, taka całkowicie oddana tobie. Żałujesz, że tydzień wakacji powoli zbliża się ku końcowi. Żałujesz, że tak wiele mogłeś stracić przez głupi wymysł we Włoszech, który do tej pory może przekreślić wszystko, co udało ci się odbudować. Żałujesz jednak tego, że przez ten czas spędzony z Eleną nie odwiodłeś jej od prostytucji, to twoja włoska porażka, choć wiesz, że jeszcze nie wszystko stracone.

- Kocham cię, Skarbie - szepczesz w jej włosy, układając się obok swoje żony. Jak to dumnie brzmi. Twoja żona. - Jesteś moim rajem...
- Zbyszek... My dopiero razem stworzymy raj.

Przemierzasz z nią kolejne metry, zwiedzając starówkę malowniczej Barcelony. Kiedyś nawet nie pomyślałbyś o wakacjach w Europie, kiedyś liczyły się tylko tropiki, lecz teraz dorosłeś do tego, żeby zrozumieć, jak wiele urokliwych zakątków znajduje się blisko Polski. Nie chcesz już tracić czasu na długie podróże, chcesz spożytkować go przy swojej drugiej połówce. Jej radosny uśmiech, gdy robi zdjęcia zabytkom, czy tobie samemu na ich tle jest dla ciebie nieopisaną przyjemnością. Jest jak anioł, gdy wiatr rozwiewa jej blond włosy, a Słońce okala rozpromienioną twarz. Podchodzisz do niej, nie zwracasz uwagi na wypowiadane przez nią słowa, przyciągasz do siebie i wpijasz się w jej malinowe usta. Śmiech pary staruszków siedzących na ławce powoduje uśmiech na waszych ustach. Prosisz, żeby zrobili wam zdjęcie. Przytulasz ją do siebie. Jesteś cholernie zakochany w wyjątkowej kobiecie. Sam chciałbyś być  tak wyjątkowy jak ona. Nie jesteś.

Wieczorem, gdy miasto i plaża pustoszeje prowadzisz ją za rękę przy brzegu morza. Blask Księżyca oświetla wasze twarze. Widzisz, że jest szczęśliwa, że jesteś odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu, że razem stworzycie coś wielkiego. Woda podmywa wasze gołe stopy, wiatr muska ramiona, blask gwiazd oświetla twarze. Jest magicznie, wyjątkowo, idealnie. I to jest chyba właśnie twój własny raj na Ziemi, to chyba tego pragnąłeś przez całe swoje życie. Nie chciałeś perwersyjnej kobiety skąpo ubranej albo raczej rozebranej. Od zawsze marzyłeś o zwyczajnym życiu, które będzie rajem. Masz wszystko, nic więcej nie jest ci potrzebne. Jedyne czego brakuje ci do stuprocentowego szczęścia, to mały bobas, który kiedyś powie na ciebie tata, który będzie cię kochał, przez którego nie prześpisz wiele nocy, którego zachowanie będzie cię denerwować. Jednak to będzie twoje dziecko, twój skarb. Wszystkie aspekty życia stworzą wyobrażenie raju, które kiedyś sobie stworzyłeś. Zmieniłeś się. 

- Kim właściwie jest Marina?
- Kto, kochanie? - uśmiechasz się, nie mając pojęcia, o kim jest mowa.
- Kim jest ta Włoszka, którą zaprosiłeś na nasz ślub? - to Elena mówi twoja dusza, jednak usta milczą. Pierwszy raz słyszysz jej prawdziwe imię. Wydaje ci się chyba jeszcze bardziej wyjątkowe od znanego od dawna pseudonimu. Musisz odpowiedzieć jednak Dianie. Tylko kim właściwie jest Marina?
- Kiedy ją poznałem... Marina zerwała kontakt z rodzicami, z przeszłością. Mieszkała obok. Przez ten krótki czas stała się moją przyjaciółką. Pomogła mi odnaleźć się we Włoszech, a ja starałem się pomóc jej w samodzielnym, innym życiu, które zaczęła - podchodzisz do brzegu morza. - Dzięki sobie nawzajem wiele zrozumieliśmy odnośnie swoich losów.
- Co na przykład? - podchodzi do ciebie i przytula się do pleców.
- Ja na przykład zrozumiałem to, - odwracasz się do niej - jak bardzo za tobą tęskniłem i jak mocno mi cię brakowało - składasz pocałunek na jej czole. - Wracajmy już - obejmujesz ją w talii i prowadzisz do hotelu.

Nie powiedziałeś prawdy, nie potrafiłeś. Nie pozwolisz, aby kiedykolwiek się o tym dowiedziała. Nie pozwolisz, by prawda wyszła na światło dzienne i w jakikolwiek sposób wpłynęła na twoje życie. Boisz się tego, że prawda zniszczy wszystko. Zniszczy wasze małżeństwo, miłość, przyszłość. Boisz się, że zniszczy Dianę. Gdy zasypiasz z nią w swoich ramionach, czujesz przeraźliwy lęk, że możesz ja stracić, który staje się coraz większy. Paniczny strach powoduje paraliż. Taki, że boisz się nawet lekko poluzować uścisk, w którym trzymasz Dianę. Nie wyobrażasz sobie sytuacji, w której po wspólnych przeżyciach musiałbyś patrzeć na to, jak płacze przez ciebie i twoje egoistyczne wybryki. Fakt, nadal jesteś egoistą, bo chcesz siebie jak najlepiej, a jeśli tobie jest dobrze, to i Dianie powinno, prawda? Całujesz ją w czubek głowy, szepczesz, jak mocno ją kochasz, zasypiasz wreszcie z myślą, żeby wszystko pozostało tak poukładane, jak jest obecnie. 

Ostatni dzień pobytu w Hiszpanii spędzacie ponownie na starym mieście, gdzie robicie mnóstwo zdjęć. Postanowiłeś, że upamiętnisz każdą wspólną chwilę, by kiedyś móc cieszyć się nimi na nowo za kilkadziesiąt lat, by pokazywać swoim wnukom swoje szczęście.  Zatrzymując się przy fontannie, nie widzisz piękniejszej kobiety od swojej żony. Żadna nie ma tak śnieżnobiałego i promiennego uśmiechu, żadna nie patrzy na ciebie równocześnie z tak wielkim uczuciem ale i pragnieniem, żadna nie wychodzi na zdjęciach z tobą tak dobrze, jak Diana. Żadnej inne znajdującej się na ziemskiej planecie nie kochasz tak wyjątkowo i mocno, jak młodej pani Bartman. Miłość do niej jest nie do opisania. Nie potrafisz zrozumieć, jakim głupcem byłeś, ale może wtedy własnie nie rozumiałeś, jakim jest skarbem twa miłość do Diany? Może nie potrafiłeś pojąć magii i zarazem sprzeczności, które niesie za sobą to uczucie? Może tak naprawdę inaczej nie zdałbyś sobie sprawy z rang, do jakiej urosła twa miłość? Może teraz byłbyś nieszczęśliwy? Może jednak zamiast dzielić radości i smutki z Dianą, czerpałbyś przyjemność z bycia z Eleną? Nie wiesz... Nie chcesz wiedzieć. 

Nie poznajesz otaczającej cię rzeczywistości, która chyba zaczyna płatać ci figle. Wszystko wokół ciebie się zmienia, a ty możesz rzec, że od jakiegoś czasu stoisz w miejscu, z którego nie ma jednego, konkretnego wyjścia, które sprawi, że każdy będzie szczęśliwy, zadowolony z twojego wyboru. Tak nie będzie nigdy. Najgorsze jest jednak to, że nie wiesz, co miałoby być tą najlepszą z możliwych możliwości, ba!, nie masz nawet pomysłu, co mógłbyś konkretnie zrobić, jak się zachować, co odpowiedzieć na zadane ci pytania. Zastanawiasz się, czy nie łatwiej byłoby rzucić tego wszystkiego w cholerę i wyjechać gdzieś daleko z Dianą, odciąć się od przysparzającego kłopoty świata, a odnaleźć się w tym lepszym, gdzie znalazłby się koniec twojej wybujałej drogi, gdzie nadszedłby kres możliwości, gdzie to ty potrzebowałbyś pomocy, zamiast ją dawać. Chciałbyś wreszcie spokojnie zasnąć z myślą, że nikogo nie ranisz, sam nie cierpisz, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Szkoda, że nie wiesz, że wszystko może być zupełnie inaczej.



Tak mocno chcesz żyć w przekonaniu, że dotarłeś do końca swej wybujałej ścieżki życiowej, 
że wszystko będzie już poukładane, jednak może być jeszcze koszmarnie, może boleć. 
Możesz cierpieć, jak nigdy wcześniej...



~^~
Witam was :D
Dzisiejszy rozdział powoli zwiastuje to, czego ja sama się lekko obawiam...
Znacie moją naturę, więc pewnie się domyślacie, że wesoło nie będzie, nie?

To chyba jeden z najdłuższych rozdziałów na tym blogu :D
W komentarzu jedna z was poruszyła bardzo ważną kwestię. Chodzi o wzajemne korzyści na przyszłość, które dali sobie wzajemnie Marina  (od dziś tak ją nazywamy:P ) i Zbyszek.
W kolejnych epizodach zobaczycie o co chodziło mi w tej historii i ta ich wspólna zależność (?) się ukarze ;)
Całuję :*

PS. Nadal zapraszam na epilog Sobotniej Nocy, jeśli ktoś nie dotarł, dodatek do Pozorów Małżeństwa, który pojawił się na Jednopartach, 14 rozdział na Grzesiu, Oli i Olimpii, no i jeśli macie pytanie to śmiało Ask.

12 komentarzy:

  1. Wiedziałam, że tak będzie! :D Ty, niedobra Dz. :p Choć z resztą bardzo dobrze Zbyszkowi, niech go męczą wyrzuty sumienia (o ile je posiada). Okłamał Dianę, a później w ramach pokuty, zadośćuczynienia oświadczył się, wziął ślub i myśli, że gdy wyjedzie, to, to co zrobił zostanie w tyle, a rozpocznie nowe życie. Nie ma tak dobrze panie Bartman, to co zrobiłeś będzie się ciągnęło za tobą do końca życia. W tym wszystkim żal mi Diany, bo żyje w niewiedzy i będzie bardzo cierpieć, gdy dowie się prawdy. O ile to nastąpi, bo może coś jeszcze innego wymyślisz :)
    Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dotarłam :) W końcu!
    Tak, znając ciebie to zaraz będzie smutno i będę musiała każdą część czytać z paczką chusteczek higienicznych! :) Ale za to cię kocham (znowu to powtarzam :D )
    Zibi tak okłamuje swoją żonę, ech...to straszne! Co ona będzie przeżywać jak się o wszystkim dowie?! Wolę teraz o tym nie myśleć...
    Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz Zbyszka męczą wyrzuty sumienia, a jak zdradzał Dianę z Eleną to było dobrze. Ma racje, że prawda mogłaby zniszczyć Diane, ale z drugiej stron życie w kłamstwie i w niewiedzy jest niezbyt fajne. Osobiście wolałabym nie być okłamywana. Lepsza najgorsza prawda niż życie w kłamstwie.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. I co tu począć? Kłamstwo ma krótkie nogi i znając życie, (a także ciebie :P), Diana w końcu dowie się o wszystkim. Tylko że nawet jeśli Zbyszek sam jej o wszystkim powiem, to kobieta będzie cierpieć. I jak tu wybrać odpowiednią drogę, kiedy na jednym i na drugim końcu czeka ból i cierpienie?

    Trzymam kciuki za Zbyszka i wierzę, że postąpi właściwie.. Cokolwiek by to miało oznaczać. :)
    pozdrawiam! :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham to opowiadanie i nie wiem dlaczego nie pasuje mi ta słodycz między Zbyszkiem,a Dianą, dla mnie Jego szczęście nosi imię Marina, a nazywa się Elena...Villia

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak bardzo nie mogę sie doczekac kolejnych rozdziałów, tak bardzo boję się co w nich będzie i jak bardzo będą cierpieć bohaterowie. Nie wiem co niesie im los i jak mocnym uczuciem darzą się Zbyszek i Diana. W jednym się ze Zbyszkiem zgadzam! Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal, więc Dianan o zdradzie wiedzieć nie musi o ile Zbyszek już do końca życia jej to wynagrodzi nie tylko wiernością!

    OdpowiedzUsuń
  7. Piszesz bloga o siatkówce? W takim razie to miejsce jest dla Ciebie: www.czytaj-siatkowke.blogspot.com
    Zapraszam, wejdź, przekonaj się.

    OdpowiedzUsuń
  8. Za opóźnienia przepraszam, mam nadzieje że moja obecność je wynagrodzi bo chyba nie ważnie kiedy się skomentuje ale ważne że się tu jest :) Powiem tak żyć w kłamstwie łatwo nie jest, ok maleńkie kłamstewka czasami są dobre, ale nie takie coś jak tutaj. Zbyszek zdradził Dianę i przyszły wyrzuty sumienia. Teraz najgorszą rzeczą jaką mógłby zrobić jest powiedzenie jej prawdy,to ją zniszczy, zniszczy ich małżeństwo. Naprawdę czasem gdy mniej się wie tym lepiej dla naszego rozumu i serca więc było by lepiej gdyby Bartman zachował wszystko dla siebie, podejrzewam jednak ze Diana się dowie tylko nie wiem czy od osoby trzeciej czy od niego

    OdpowiedzUsuń
  9. nadrobiłam, po mojej bloggerowej nieobecności xD
    To tak, Zbyszek i Diana są ze sobą bardzo szczęśliwi, ale Zbyszek pomimo wszystko gdzieś tam ciągle myśli o Marinie. Pojawia się też kwestia tego, że nie wyjawia Dianie całej prawdy, a wiadomo, że związki opierają się na szczerości, ale co zrozumiałe Zbyszek boi się, że zniszczy swoje małżeństwo. Po prostu męczą go wyrzuty sumienia. Najgorzej jeśli Diana się dowie, tym bardziej jeśli dowie się tego od osób trzecich :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Marina. Wow. W końcu wiemy jak ma naprawdę na imię. ;)
    Zbyszka męczą wyrzuty sumienia. Szczerze? Moim zdaniem, dobrze mu tak. Chociaż patrząc na to z drugiej strony... Bo ten przelotny romans dał do myślenia Zbyszkowi jak ważna jest dla niego Diana. Przecież, gdyby nie Marina to siatkarz mógł zerwać z Dianą i nie próbować tego wszystkiego naprawić. Cóż, nie wiem co mam myśleć. Za wesoło w kolejnym rozdziale nie będzie, cukierkowo być nie może. Ciekawe co wymyśliłaś. Zobaczymy przy następnym rozdziale, na który niezmiernie czekam. ^_^
    Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem w o tyle lepszej sytuacji, że poznałam to imię wcześniej i mogłam się już przyzwyczaić :D
    Zaraz wszystko się posypie, no nie? Na tym blogu jeszcze nie płakałam, coś czuję, że niebawem to się zmieni.
    Wyrzuty sumienia potrafią zeżreć człowieka od środka. Nie wiem czy Zbyszek dobrze zrobił utrzymując kontakt z Mariną i zobowiązując się jej pomóc. To może tylko pogorszyć jego lęki. A co jeśli ona i Diana się zaprzyjaźnią? A co jeśli nagle to wszystko co się działo wtedy we Włoszech wyjdzie na jaw? Z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój wypadków.
    PS Jak zwykle przepraszam, że jestem tak późno, przeczytałam, ale nie miałam możliwości skomentować, a potem zapomniałam, dopiero wczorajsza nasza rozmowa mi przypomniała :D No ale teraz będę juz na bieżąco. Pozdrawiam serdecznie, India ;*

    OdpowiedzUsuń